jest czego się bać

Z badań wiemy, że oczywiście ma wpływ. Niestety muszę ocenić bardzo negatywnie metody radzenia sobie władzy z pandemią. Za mało wysiłku i przemyślanych działań włożono w walkę z koronawirusem. Przede wszystkim latem, kiedy był czas względnego spokoju, zmniejszyła się liczba przypadków wykrywania wirusa i aktywnych zachorowań, nie opracowano strategii radzenia sobie z pandemią jesienią. A wiadomo było przecież, że COVID-19 uderzy ze zdwojoną siłą, bo przestrzegali nas przed tym wirusolodzy. Tuż przed wyborami słyszeliśmy, jak premier mówił, że wirus jest w odwrocie, że nie ma się czego bać.I to niewątpliwie wpłynęło na zachowania ludzi, bo skoro jedna z najważniejszych osób w państwie przekonuje, że nie ma się czego bać, to trudno dziwić się, że Polacy bać się przestali. Niespójność strategii walki z pandemią sprawiła, że mamy zupełny brak poczucia bezpieczeństwa i zwiększony do niebotycznych rozmiarów poziom stresu. Przypominam, że w listopadzie znowu z ust tego samego polityka słyszeliśmy, że wygrywamy z koronawirusem.Jeśli chodzi o wolność, to nie przejmowałabym się tym, że ludzie nie wskazują jej jako wartości nadrzędnej. To oznacza, że nie odczuwają jej braku tak bardzo. Światowe badania wartości pokazują, że wolność słowa, wolność wypowiedzi były bardzo wysoko oceniane w komunizmie, a w momencie, gdy wprowadziliśmy demokrację, to odsetek wskazań, że jest to ważna rzecz, drastycznie spadł. Stało się tak nie dlatego, że przestaliśmy uważać, że to jest ważne, tylko przestaliśmy czuć potrzebę wolności, bo ją uzyskaliśmy.
Jeśli zaś chodzi o religijność, to dysponujemy tu dużą liczbą badań, na których możemy się oprzeć. I z nich jasno wynika, że doświadczamy teraz w Polsce drastycznego, niespotykanego dotąd spadku religijności, szczególnie w młodym pokoleniu, ale nie tylko. Spadek dotyczy całego społeczeństwa. W 2020 ten spadek się pogłębił, a zadecydowały o tym dwa kluczowe momenty. Pierwszy wiąże się z marcowym lockdownem. Badania prowadzone w maju i w czerwcu pokazały, że zamknięcie nas w domach doprowadziło do zdecydowanego zmniejszenia liczby wiernych w kościołach. Ludzie mówili, że wiara nadal jest dla nich ważna, ale Kościół już znacznie mniej. Tymczasem w grudniu były zamykane stoki, sklepy, wprowadzono kwarantannę narodową. Jak mamy się nie bać, skoro znikają respiratory kupione przez Ministerstwo Zdrowia z niewiadomego źródła, a przysyłane z wielką pompą maseczki okazują się nie mieć atestu? Wszystkie te działania, zmieniające się prawo, a często ustalenia wprowadzane bezprawnie, jak choćby to dotyczące godziny policyjnej w sylwestra, znacząco wpływają na nastroje Polaków, ich brak wiary w sensowność działania władz i nieustające poczucie lęku.

Komentarze

Popularne posty